Ogrody to moja wielka pasja! Zainteresowanie otaczającą przyrodą ukierunkowywane później przez mojego Tatę pojawiło się wiele lat temu. W miarę upływu czasu, skopanych grządek i rabat, posadzonych i pielęgnowanych roślin zainteresowanie przerodziło się w prawdziwą pasję. Początki pod czujnym okiem Taty na działce Rodziców, później na własnej. Tu stawiałam pierwsze samodzielne ogrodnicze kroki, przeżywałam pierwsze sukcesy i rozczarowania. Zdobyte doświadczenie zaowocowało w kolejnych zakładanych ogrodach: w Smolcu w ogródku przy mieszkaniu, oficjalnie nazywanym tarasem ziemnym oraz w Osolinie na działce przy domku letniskowym. Ogród w Smolcu był zakładany w 2005 roku od początku – więcej o nim w osobnym artykule – natomiast ogród w Osolinie jest w zasadzie działką rekreacyjną z domkiem letniskowym, na której od początku rosną sosny i świerki nadając działce leśny charakter. Ten ogród (ugór?) zaniedbany podczas budowy jest w trakcie tworzenia od jesieni 2007 roku.
Jesień 2008
Wrzesień – październik 2008
… nie mogłam się powstrzymać… Mimo, że nie ma jeszcze odpowiednich warunków w ogrodzie, zaczęłam sadzić byliny. Sporo sadzonek dostałam od przyjaciół z Forum!!! Bardzo się cieszę i mam nadzieję, że będę się mogła kiedyś odwdzięczyć tym samym.
Sadziłam dość szybko i trochę bez większego planu, mając świadomość, że w ogrodzie nastąpi niebawem rewolucja w postaci nowej warstwy ziemi, na szczęście byliny świetnie znoszą przesadzanie i mam nadzieję, że sobie w tych trudnych warunkach poradzą.
Wrześniowy poranek….







Sporym problemem jest dla nas nierówne ukształtowanie powierzchni ogrodu. Stąd właśnie moje sny o koparce… Najbardziej męczyła nas górka ziemi, którą oglądaliśmy z każdej strony, zupełnie bez pomysłu jak się do niej dobrać.

Kilka razy próbowałam wbić w nią szpadel… korzenie wyciętych brzóz i wysuszona na kamień gleba skutecznie mnie zniechęcały.


Jednak jesienne deszcze potrafią czynić cuda… Tak zmiękczyły glebę, że pewnego dnia…. coś ruszyło 🙂
Wspólnymi siłami, przy pomocy szpadla i taczki (ślicznej, nowiutkiej, mojej 🙂 – prezent od mojego M) rozbieraliśmy nieszczęsną górkę!

Wiele było po drodze niespodzianek, nie obyło się bez siekierki i sekatora, ale wiedzieliśmy już, że nam się UDA!
W miarę, jak znikał nasz „kłopot” rosła wiara w nasze siły i ogromna satysfakcja.

Ziemię pozyskaną w ten sposób wykorzystaliśmy do kształtowania pozostałej części ogrodu. Tu np. powstanie w przyszłości miły kącik do odpoczywania i podziwiania pięknych roślinek 🙂

Ten mały, okrągły placyk, mam nadzieję, zazieleni się trawką, a może utwardzimy go kostką… Obsadzimy roślinkami i pnączami… Może stanie tu kiedyś ażurowa altanka… Rozmarzyłam się…

Chociaż nie zdążyliśmy rozebrać całej górki przed zimą, zakończyliśmy sezon szczęśliwi i z nadzieją, że zima minie szybko i znów będziemy mogli tu wrócić.
Witaj, świecie!
Witamy w WordPressie. To jest twój pierwszy wpis. Edytuj go lub usuń, a następnie zacznij pisać!
